Po chrzcinach Miłosza zostałam z mamą, babcią i dziadkiem jeszcze tydzień na wsi. Pogoda jak zwykle płatała figle i było w kratkę – raz słoneczko, raz deszcz. Ale i tak słoneczne dni wykorzystałam do maksimum. Ponieważ mam bardzo dużo kuzynek i kuzynów wcale mi się nie nudziło.