Już po raz 8 byłam z mamą w ośrodku rehabilitacji w małym Gacnie, czyli moim ulubionym „Neuronie”.
Tradycyjnie jechałyśmy pociągiem. I jak zawsze z przygodami. Nasze koleje bardzo lubią zmieniać rozkład jazdy, więc za każdym razem jedziemy inaczej. Tym razem zwiedziłam Katowice, Częstochowę, Bydgoszcz i Cekcyn.
W samym ośrodku bez większych zmian. Pokój zawsze mam ten sam. Rozkład zajęć i same ćwiczenia mamusia też bierze mi zazwyczaj te same. Tak więc znowu pojeździłam na koniku, ćwiczyłam ze Śnieżką, Favorkiem, Tajgą i Tajgerem (to pieski). Miałam terapię ręki, salę SI, ćwiczenia NDT, zajęcia z Panią logopedą.
Troszkę nie miałam humoru, więc było ciężko. Najbardziej moje humorki odczuła mama. Oczywiście zaliczyła kilka bezsennych nocy hi, hi. Apetyt jak zawsze w Neuronie bardzo mi dopisywał. Najbardziej smakują mi tamtejsze zupy. Są po prostu przepyszne. Pogoda trafiła nam się przepiękna, więc bardzo dużo spacerowałyśmy. No i wróciłam z opaloną buzią hi, hi.
Teraz muszę się znowu pakować, bo od 5 maja czeka mnie pobyt w Rabce na oddziale celem diagnostyki moich zalegań, a potem turnus w sanatorium w Kubalonce. No i wakacje w czerwcu, gdzie mam nadzieję, że naprawdę odpocznę. A do Neurona wrócę w lipcu :)