Jeszcze do soboty miałam piękne, długie, grube i kręcone włoski, które mamusia zaplatała mi codziennie w piękne francuzy, dwa warkoczyki itp. Niestety mimo tego robiły mi się straszne kołtuny, których nie cierpiałam rozczesywać. Strasznie wtedy płakałam.
Dlatego razem z mamusią podjęłyśmy decyzję o zmianie fryzury. I tak w sobotę przyjechała do mnie fryzjerka, Pani Agnieszka. Musiała się sporo namęczyć, aby pomimo mojej ruchliwości wyczarować mi taką piękną fryzurkę. Teraz mam w miarę krótkie, łatwe do ułożenia włoski. Mama nadal może mi robić kitki, mini warkoczyki lub po prostu może mi wpiąć spineczkę i po kłopocie. Mam nadzieję, że teraz moje włoski będą się mniej plątać. No i rano mogę sobie dłużej pospać, hi, hi.