30 maja poszłam z mamą na kontrolną wizytę do pulmonologa. Myślałyśmy, że tak jak zawsze usłyszymy, że mam mnóstwo zalegań i tyle. Tym bardziej, że dzień wcześniej byłam u Pani hematolog, która robiła mi kilka badań z krwi, Crp i wszystko było ok. Niestety, Pan doktor zrobił mi najpierw USG klatki piersiowej, następnie wysłał mnie na RTG. No i pochodziłam sobie do przedszkola…
Okazało się, że mam śródmiąższowe zapalenie płuc. Dostałam anybiotyk, inhalacje z Berodualu, oklepywanie i oczywiście siedzenie w domku. Po tygodniu, na kontroli nic się nie zmieniło. Dalej muszę zostać w domu z antybiotykiem.
Dzisiaj jedziemy z mamą jednak na konsultację do innej Pani doktor, bo mój stan po 2 tygodniach leczenia nic się nie zmienia. A mama woli być pewna, że wszystko jest ok i leczenie też mam włączone prawidłowe.