Ponieważ miałam coraz większe problemy z połykaniem, a zarazem z jedzeniem mama postanowiła założyć mi sondę nosowo-żołądkową, aby mnie troszkę dokarmić. Niestety, bardzo mi się to nie podobało. cały czas próbowałam sobie ją wyjąć. Do tego sonda bardzo podrażniała mi nosek, strasznie kichałam i dostałam kataru. Oddychanie też miałam utrudnione. Jakby tego było mało doszedł jeszcze problem otwartego cały czas przełyku, przez który moja nadmierna ilość śliny ciągle spływała i mnie krztusiła. W obliczu tych wszystkich problemów nie było wyjścia i sondy po 6 dniach się pozbyłam. Niestety to rozwiązanie nie jest dla mnie.
Teraz mamy z mamą taki plan: zwiększyć ilość rehabilitacji, abym mniej odginała się do tyłu. Efektem będzie lepsze połykanie i oddychanie. Zwiększamy masaże buzi i dokarmiamy się łyżeczką na maksa. Muszę utyć, bo inaczej założą mi PEG-a.
Zmianie uległy u mnie również leki. Frisium mam odstawione, bo za bardzo po nim „odlatywałam”. Za radą koleżanek i akceptacji Pani neurolog włączony mam Baclofen 10 mg, witaminkę B6 oraz magnez. Ma mi to zmniejszyć napięcie mięśni, w tym krtani. Z niecierpliwością czekamy na pierwsze efekty.