Zaraz po turnusie, w poniedziałek stawiłam się na oddziale chirurgii wad rozwojowych naszego zabrzańskiego szpitala. Z wieloma obawami rodzice zdecydowali założyć mi Peg-a. Jednak po rozmowie z lekarzami, a przede wszystkim po decydującej rozmowie z Ordynatorem – dr. Korlackim i rozważeniu wszystkich „za” i „przeciw” wróciłam do domku następnego dnia bez peg-a. Pan Doktor (w wielkim skrócie) stwierdził, że w moim przypadku peg nie rozwiąże moich problemów, a będzie z nim więcej problemów niż pożytku. Tym samym potwierdził wszystkie teorie i przypuszczenia mojej mamy. Instynkt jej jak zawsze nie zawiódł. Teraz tylko muszę mocno skupić się na diecie wysokokalorycznej, no i muszę odwiedzić pulmonologa i laryngologa, bo ten ślinotok mnie wykańcza.