Rodzice muszą wyrobić mi dowód osobisty. Niby nic takiego, ale do dowodu potrzebne jest zdjęcie. I tu rodzice stanęli przed nie lada wyzwaniem. Ja bardzo lubię się fotografować, ale w pozycjach dla mnie wygodnych.
Mamusia musiała się sporo nagimnastykować, aby mnie utrzymać w pozycji siedzącej i to tak, aby nie było widać ani mamy, ani jej rąk. Do tego ciągle płatałam im psikusa i albo przygryzałam sobie wargę, albo patrzyłam nie w tą stronę co chcieli, albo głowę odchylałam do tyłu, itd. W ogóle bardzo mnie śmieszyła ta sesja. Jako zawodowa modelka musiałam w trakcie sesji oczywiście zmienić strój (bo poprzednia bluzeczka była mokra od śliny).
Wreszcie po blisko dwóch godzinach i prawie 100 fotkach wszyscy byliśmy padnięci. Tatusia ręka bolała od trzymania aparatu, mamusia była cała powyginana od trzymania mnie, a i ja miałam dość takiego pozowania. Ale najważniejsze, że udało się zrobić jedno w miarę poprawne zdjęcie. Urzędnicy będą musieli się nim zadowolić. Swoją drogą uważam, że jest bardzo udane :)