W sobotę jadę z mamusią na kolejny turnus do Małego Gacna.
W zasadzie to miałyśmy jechać dwa tygodnie temu, ale niestety brakło dla nas miejsca. W sumie dobrze się złożyło, bo w tym czasie akurat znowu mnie choroba rozłożyła i musiałam brać antybiotyk. Teraz jestem już zdrowa (jeszcze mnie kaszel troszkę męczy i temp. standardowo w granicach 37) i mogę się pakować.
Mam nadzieję, że w sobotę nie będzie tak bardzo gorąco, bo nasze polskie pociągi klimatyzowane raczej nie są. A czeka nas 11 godzin podróży. Po powrocie (bo mama nie zabiera komputera) opiszę Wam jak było w Neuronie tym razem.