Szpital…

Luty jest dla mnie wyjątkowo pechowym miesiącem. W tamtym roku, właśnie w lutym leżałam na pulmonologii, bo z przeziębienia zrobiło mi się ostre zapalenie oskrzeli.

Tym razem za to angina rozszerzyła się o ostre zapalenie jamy ustnej. Nie daj, że przez 6 dni w domu nic nie mogłam jeść i leżałam plackiem powalona gorączką powyżej 39 stopni, której nie można było niczym zbić,  to jeszcze przyplątała mi się ta infekcja. No i rodzice w końcu w niedzielę pojechali ze mną na pogotowie, skąd od razu skierowano mnie na oddział.

Jak wiecie, szpital to kłucia (kilkakrotne, bo żyłki mam maleńkie i szybko pękają), wenflony i kroplówki (bo nie mogłam nic jeść i się odwodniłam). Buzię miałam w masakrycznym stanie, język w bąblach, podniebienie i policzki w ropnych krostach, dziąsła mi tak spuchły, że nie było widać moich ząbków. Wargi spieczone, tak, że mi popękały. Ale najgorsza jednak była ta temperatura, która męczyła mnie w sumie 9 dni i nawet lekarze już się niepokoili dlaczego nie spada. W końcu zmieniono mi antybiotyk z dożylnego na kroplówkę i wtedy temperatura powoli zaczęła spadać. I tak po tonie różnych leków, doustnych, dożylnych, maści, smarowideł, kroplówek, itp. doszłam do siebie i dzisiaj wróciłam z mamusią do domku. Teraz troszkę jeszcze kaszlę i smarkam, więc posiedzę sobie tydzień w domku i się zregeneruję.

W zasadzie to obie z mamusią się zregenerujemy, bo jak wiecie warunki w naszych szpitalach są takie a nie inne (czytaj złe, a nawet bardzo złe). W związku z tym, mamusia znowu zaliczyła tygodniówkę na podłodze, stanie lub siedzenie na twardym krześle przy moim łóżeczku z kompletną dietą odchudzającą. Ja się w sumie wyspałam, nawet hałas mi nie przeszkadzał, ale mama jak zombi po tym tygodniu wygląda, ha, ha.

Na szczęście personel na oddziale pediatrycznym w Zabrzu jest wspaniały i rekompensuje te braki żywieniowo-kwaterunkowe. Jednak mam nadzieję, że przez dłuższy czas mnie tam nie zobaczą.

szpital marzec 2013szpital marzec 2013szpital marzec 2013szpital marzec 2013

 

Dodaj komentarz